Mój TOP 10 – filmy oparte na faktach – „Oszukana”
Clint Eastwood skończy w maju 79 lat, w związku z czym nie ma już czasu, by kręcić filmy o błahych sprawach. W „Oszukanej” znajdziemy skorumpowaną policję, brutalne morderstwa dzieci oraz lekarzy maltretujących zdrowych obywateli w szpitalach psychiatrycznych. Na wszystkie te okropieństwa patrzymy zaś oczami zdesperowanej matki podejmującej nierówną walkę o odnalezienie swojego dziecka. Fabułę oparto na autentycznych wydarzeniach, które miały miejsce w Los Angeles w latach 20. XX wieku.
Wbrew nazwie, Miasto Aniołów zalane jest grzechem. Choć trawniki są równo przystrzyżone, a makijaż Angeliny Jolie perfekcyjny, świat stacza się po równi pochyłej. Największa aktualnie gwiazda Hollywoodu wciela się tu w postać Christine Collins – kierowniczki centrali telefonicznej, która samotnie wychowuje kilkuletniego syna, Walta. Pewnego dnia kobieta zmuszona jest wziąć nadgodziny, więc zostawia rezolutnego chłopca samego w domu. Gdy po kilku godzinach wraca, odkrywa, że Walt zniknął. Christine zgłasza policji zaginięcie, ale funkcjonariusze zwlekają z przyjęciem zgłoszenia. Po jakimś czasie bohaterka otrzymuje wiadomość, iż jej dziecko odnalazło się i wkrótce ma zostać dostarczone z powrotem. Na dworcu kolejowym Christine czeka jednak niemiła niespodzianka – przywieziony chłopiec, mimo zapewnień ze strony policjantów, nie jest jej pociechą.
Eastwood zamienia początkowy dramat niepewności w film o obywatelskiej krucjacie podszytej jednak osobistą tragedią. W rzeczywistości, gdzie władają niepodzielnie mężczyźni, niepodporządkowana kobieta jest jak kamień, który zbił okno – staje się przyczyną hałasu i chaosu. Dlatego miejsce dla takich jak Christine znajduje się w zakładzie psychiatrycznym. Pod troskliwą opieką lekarzy słaba płeć staje się jeszcze słabsza, a na końcu bezwolna. Wydaje się, że można było „docisnąć” ten wątek, ale Eastwood poszedł tym razem w rejony epickiej historii, a ta (z racji swojego charakteru) zmuszona jest generalizować trudne sytuacje, zamiast nad nimi medytować. Mocne momenty tracą emocjonalny ładunek, który rozwadnia się dodatkowo w wydłużonym niemiłosiernie zakończeniu. Gdy opowieść zaczyna zmierzać ku finałowi, reżyser stawia kropkę, a potem jeszcze jedną i jeszcze. Ten fabularny wielokropek gubi się wreszcie w gąszczu zniecierpliwienia widza.
Jeśli „Oszukana” w ostatecznym rozrachunku pozostaje dobrym i angażującym kinem, to dzieje się tak tylko dzięki reżyserskiej dyscyplinie Eastwooda i słusznie wyróżnionej nominacją do Oscara kreacji Jolie. Ten pierwszy nigdy nie sięga po tanie, melodramatyczne chwyty, trwając przy ascetycznym stylu wspartym zaledwie blaskiem minionej epoki. Ta druga, prowadzona przez starego mistrza kina, tworzy przejmującą postać tragicznej heroiny. Razem pozwalają poczuć widowni, że nie została oszukana, kupując bilet w kasie kina.